Kolejna rozprawa Koterskiego z naszą rzeczywistością, narodowymi mitami i świętościami. Ciekawe, kiedy moherowa władza zacznie protesty pod kinami. Koterski całkowicie burzy mit polskiej rodziny jako ucieleśnienia moralności i najwyższych wartości. To film o polskim pijaństwie - jedynym narodowym "osiągnięciu" i lekarstwie na wszystkie bóle. Miejsce głównego bohatera - przedstawiciela inteligencji - jest na śmietniku (oczywista aluzja do "Popiołu i diamentu" Wajdy) tyle że nie historii, a terażniejszości. Koterski jest obecnie najbardziej wrażliwym i celnym obserwatorem Polaków i sytuacji w kraju. Jeśli ktoś wybiera się na "Wszyscy jesteśmy Chrystusami", aby się uśmiać i rozerwać, to niech lepiej idzie na jakiś inny film. Dzieło Koterskiego to gorzki moralitet dla ludzi myślących, którzy umieją spojrzeć na siebie z dystansem i krytycznie. Doskonały, inny od "Dnia świra", ale stanowiący krok do przodu w odysei Koterskiego